sobota, 28 lutego 2015

#8 My life is mine

Zachęcam do pozostawiania po sobie komentarza.
_____________________________________________

-Madison ślicznie dziś wyglądasz. -uśmiechnął się brunet - bardzo się cieszę ,że zgodziłaś się pójść. ze mną na tą kolację. Na prawdę to wiele dla mnie znaczy.
-Ja też się cieszę Nick. -skłamałam.
Od wystąpienia Justina w telewizji znowu nie rozmawiamy, nie wiem dlaczego. Miałam do niego tyle pytań a on zamknął się w pokoju i nie wychodził. Nie przyszedł nawet dziś do szkoły. Widziałam Barbarę miałam jej zapytać co się z nim dzieję ,ale powiedziałaby ,że to nie moja sprawa. Po za tym to Barbara miała mieć kompilację ,dlatego nie mogła wybrać się z nami na kolację -a tym czasem to Justin nie idzie do szkoły. Na prawdę chciałabym ,żeby zaczął się do mnie odzywać. Nie wiem czemu bardzo mi go brakuje...
-Madis chyba jesteś jakaś przygnębiona. Co się dzieję.
-Nic, po prostu jestem troszkę zmęczona.
-To było mówić od razu odwołałbym rezerwację.
-Nie wszystko ok, przecież daję radę.
-Dziękuję ,że się tak dla mnie poświęcasz.
-Nie ma sprawy. -wymusiłam uśmiech.
Chwile potem podali nam zamówione przez nas jedzenie oraz przynieśli schłodzonego szampana. W sumie miły gest ,ale nie robił już na mnie wrażenia. 

*Justin*

-O stary jak dawno cię nie widziałem. -uśmiechnął się.
-co już nie latasz za moją laską?
-Jaką twoją laską Khalil? -rzuciłem.
-No Madison ,a jaką.
-Ona nie jest twoja.
-Ale była, spokojnie bro. Nie psujmy naszej przyjaźni przez jakąś laskę. Po za tym jest sam widzisz jak jest poleciała do Jonesa. Mówiłem ,że zdradziecka.
-Dobra nevermind nie przyszedłem tu ,żeby poplotkować o Maddie.
-To po co? -rzucił domyślają się co miałem na myśli.
-Zgaduj.
-Za zielonym się stęskniło? Oj Bieber te laski to cię wykończą.
-Nie dawaj mi rad tylko załatw towar.
-Coś za coś przyjacielu.
-Czego chcesz ?
-Umów mnie z koleżanką Mandy.
-Victorią?
-No chyba Mandy nie ma za wielu koleżanek z takim zołzowatym podejściem. Więc pomyśl.
-Tylko tyle? Od kiedy Khalil wymaga tak mało za towar.
-Było by za prosto.
-Więc czego jeszcze chcesz.
-Mandy.
-Co Mandy?
-Musi się z nią przespać. Bo wyszedłeś ostatnio z formy.
-Nie mogę z Barbarą ,albo jakąś inną?
-Barbara mogła by cię kryć i do niczego by nie doszło. Więc odpowiedź brzmi NIE.
-Skoro aż tyle muszę zrobić to chce większą działkę.
-Spoko przyjacielu załatwione.

**

-Mandy.
-Justin? Co się stało od zerwania do mnie nie dzwonisz...
-Potrzebuję cię.
-Justin. Gdzie i o której?
-Już.
-Tam gdzie zawsze?
-Nie, przyjedź do Khalila. I weź Victorię.
-Po co mam brać tą szmatę?
-Przyjedź z nią i przestań pytać.

**

-To Victoria. A to mój kolega Khalil. -rzuciłem.
-Cześć. -rzuciła nieśmiała.
-Witam miłe panie.
-Dobra Khalil nie pieprz głupot. Zajmij się Victorią, my z Justinem wrócimy za godzinę. -rzuciła chamsko Mandy.
-Nie zapędzaj się tak Mandy. -powiedziałem.
-Przecież mamy trochę do omówienia. -odpowiedziała Mandy.

**

-Justin jak to tylko seks? 
-Po prostu nie chciałem od ciebie nic więcej, może iść.
-Jak to? Ze mną się tak nie postępuje. -zaczęła krzyczeć. 
-W związku nie narzekałaś ,gdy uprawialiśmy seks.
-Ale wtedy ze mną byłeś. BYLIŚMY PARĄ ,a teraz? Wykorzystałeś mnie..,
-Przecież nie obiecywałem ci kwiatków czy cukiereczków. Nie wspominałem nic o związku bo go nie chce.
-JESTEŚ SKOŃCZONYM DUPKIEM.
-Nawet Mischell tak nie narzekała, chyba dopiero z każdym się szmaciłaś to czemu nie ze mną? Co liczyłaś ,że znowu będziemy razem? Sorry gustuje w dziewczynach z klasą ,a ty jej nie masz.
-TY CHAMIE. -rzuciła uciekając z mieszkania. 

**

-I jak brachu? Zaliczyłeś. -rzucił Khalil ,gdy tylko zauważył mnie w wejściu.
-Oczywiście ,że tak.
-Ale co zaliczyłeś? -dopytywała ciekawa Victoria -I gdzie Mandy? 
-Chyba już tu nie przyjdzie. -stwierdziłem.
-Dlaczego? Co ty jej zrobiłeś? -podniosła głos.
-Zamknij się dobra? Nie podnoś głosu bo boli mnie głowa. Wystarczy ,że twoja psychiczna koleżanka darła tą swoją mordę. A i tak na marginesie to ciekawe towarzystwo dopiero skoro Mandy za twoimi plecami uważa cię za szmatę. Otwórz oczy i odejdź od niej bo źle na tym wychodzisz. Stoisz za nią murem ,a ona przy pierwszej lepszej okazji obrabia ci dupę.
-Ej ej Justin. Bro spokojnie. Przecież Vic nic nie zawiniła. Po prostu lubi Mandy to już nie jej wina ,że tamta jest fałszywa. -wtrącił się Khalil chcąc ratować sytuacje.
-I ty przeciwko niej? Jak możesz ,a myślałam ,że nas tak wiele łączy.  
-Nie księżniczkuj my tylko mówimy głośno prawdę. -rzuciłem. 
-CO JEJ ZROBIŁEŚ? 
-Zaliczyłem ją, Taka odpowiedź ci odpowiada? Mogę użyć wielu synonimów tego zwrotu aby było ci przyjemniej na serduszku.
-Jesteś chamem i prostakiem ,nie wiem co ona w tobie widzi...
-No co może widzieć? Jestem zajebisty więc cały świat.
-Masz zawyżone ego, a ona dalej cię kocha dupku. 
-Dobra skończ. Mam w dupie, czterech literach jak wolisz, to czy ona mnie kocha ,czy też nie. Ja jej nie kocham i nie zamierzam ponownie pakować się z związek z nią. Więc możesz jej to przekazać jeszcze raz, z pozdrowieniami ode mnie. Aaa i powiedz jej ,że pół roku temu była lepsza w te klocki chyba wybiera nieodpowiednich chłopców do ćwiczeń. -puściłem jej oczko na odchodne.
-DUPEK ! -krzyczała za mną. 

**

-Sorry stary nie chciałem ci zepsuć podrywu. 
-Dobra ona nie jest ważna, coś czułem ,że dzisiaj nie porucham. 
-W takim razie spełniłem warunek ,gdzie mój towar?
-Ah Justin ty się nie zmienisz.
-Dawaj ten towar i nie pieprz, nie przyszedłem tu po kolejne kazania tylko TOWAR. T O W A R ! Nie praw mi swoich kazań tak jak twoja panienka. Bo gdyby nie ty, to ja bym nie musiał słuchać ich jęków ,a ty byś poruchał.
-Bieber nie przekraczaj cienkiej granicy. 
-Nie interesują mnie twoje granic, dawaj ten towar. Tylko dlatego wciąż utrzymuje z tobą kontakt. Jesteś fałszywy tak jak Mandy i wiele innych osób w tej szkole.
-Miło ,że w końcu to przyznałeś ,bo i ja także nie uważam cię za przyjaciela. Przyjaciel nie kradnie ci dziewczyny ,a potem daje jej odejść.
-HAHAH ty dalej kochasz Madison? Tak ją kochasz ,że posuwałeś inne ,że ją okłamywałeś i wplątałeś ją w narkotyki, picie itp? Jesteś zwykłym debilem. Nagle ci się znowu spodobała ,kiedy ktoś inny się nią interesuję? Aha tak i to jeszcze moja wina ,że spotyka się z Nickiem... Ale wiesz co ci powiem? Fajnie się całuje tak ,całowałem ją jak jeszcze mówiła ,że cię kocham. A teraz? Teraz już chyba to uczucie przeminęło. Więc nie masz co próbować ona cię już nie kocha. WIĘC DAWAJ TEN TOWAR FRAJERZE. 

*Madison*
Udało mi się przeżyć jakoś tą kolacje, nie za bardzo chciałabym ją powtarzać. Nick odprowadził mnie do domu ,a scena przed moim domem będzie chodziła mi długo po głowie.

--------

-Dzięki Maddie za dzisiejszy wieczór. 
-Nie ma sprawy ,było bardzo miło. 
-Muszę się z tobą szczerze porozmawiać.
-Czy to aż tak ważne? 
-Wiesz ,że jesteś dla mnie bardzo ważna.
-To już to gdzieś słyszałam. -uśmiechnęłam się, podejrzewałam do czego zmierza.
-Jesteś tak ważna ,że nie umiem tego opisać słowami.
-Nie musisz mnie zapewniać o tym jak bardzo ci zależy. Nick ja ..
-Chcesz być ze mną? -wtrącił.
-Co? Nie. Nie. Znaczy co? -pytałam zaskoczona.
-Proszę cię Maddie nie rań mnie. Wiem ,że coś do mnie czujesz. 
-Nie... Nick lubię cię ,ale .... 
Przerwał mi ostatecznie ,pocałował mnie... 
Nie odwzajemniłam tego na co liczył, nie kochałam go ,nie mogłam.
-Nie Nick, nie zrozumiałeś mnie ...
-Ale Madis kocham cię. 
-Ale ja ciebie nie, nie kochałam cię nigdy. Nigdy ci tego nie obiecywałam i nie chce być twoją dziewczyną. Wybacz Nick ,ale nie odwzajemniam twoich uczuć. Moje serce jest już zajęte od dłuższego czasu.
-Jak mogłaś mnie tak zwodzić.
-AHA. 
-Madison jak mogłaś.
Nie wytrzymałam dałam mu w twarz. Jak on może mówić ,że to moja wina? Przecież nie obiecywałam mu nigdy cukiereczków, kwiatów ,a tym bardziej miłości co on pieprzy. Irytujący egoista ,że ja też tego wcześniej nie zauważyłam. Myślał ,że mnie usidli ,a gdy dostał kosza od razu górę wzięło zranione serduszko chłoptasia.... HAHA otaczają mnie idioci. 
-Nara nie chce cię więcej widzieć. -rzuciłam zamykając drzwi z wielkim hukiem przed jego nosem. 
---------

FRAJER, nawet Justin ma trochę klasy i nie zachowuję się tak dziecinnie.
Nie chce więcej widzieć tego Jonesa. Rozkwaszę mu mordę.

*Justin*
Widziałem ich.
Wydawało mi się ,że jej ,aż tak nie zależy. Najwidoczniej się myliłem.
Ten dupek do tchnął Madison -pocałował ją. Nie mogłem znieść tego widoku. Odwróciłem się i poszedłem w drugą stronę. 
Gdyby nie to ,że byłem wciąż trzeźwy podszedłbym i wydał mu cios sprawiedliwości ,ale nie mogłem... Madison go kochała, nie wyrządziłbym krzywdy temu bydlakowi NA TRZEŹWO -bardzo żałuję ,że wciąż starałem się być dobrym Justinem ,którego nie ponoszą nerwy. 
Po tym co zobaczyłem jedno wiedziałem na pewno. 
Muszę się szybko wyprowadzić ,moja osoba jest już tak nie potrzebna ,tylko wadzi. 

**

-Możemy chwile pogadać?
-O czym ty chcesz gadać? -rzuciłem oschle.
-O naszej przyjaźni ,a o czym?! 
-Po co? 
-Nie wiem bo może nie jestem ślepa i widzę ,że się ode mnie oddaliłeś? Może dlatego ,ale chyba się myliłam.
-To Nick ci już nie wystarcza ,że wciąż mnie potrzebujesz? Daj spokój Mads jestem zmęczony. -rzuciłem ,żeby skończyć już temat. 
-Jesteś skończonym frajerem! Ale wciąż jesteś moim przyjacielem kutasiarzu ,więc porozmawiaj ze mną. -zaczęła podnosić głos.
-No słucham. 
-Od dwóch tygodni mnie unikasz po czym pozdrawiasz mnie w telewizji. Bo to mnie pozdrawiałeś prawda? 
-Prawda. -uśmiechnąłem się.
Twarz tej dziewczyny, jej oczy, jej głos, jej niepewność to wszystko było idealnym połączeniem. Połączeniem ,którego pragnąłem w głębi serca. Była niepewna moich pozdrowień czy to znaczy ,że sprawiły jej wewnętrzną radość? Mam nadzieję ,bo wiele dla mnie znaczył ten występ.
-Ah co za szczęście. -odetchnęła z ulgą - W takim razie czemu się ode mnie odsuwasz? Czemu mi to robisz? Chyba uważałeś się za mojego przyjaciela?
-Madison ciężko to wytłumaczyć, po prostu potrzebuje przestrzeni tak jak ty.
-Nie pieprz Bieber.
-Madzik zaakceptuj rzeczywistość taką jaką jest. Ja się już przyzwyczaiłem i jakoś próbuje sobie z nią radzić.
-Bieber nie denerwuj mnie, TY, TY, potrzebujesz P R Z E S T R Z E N I? TY? -znowu podniosła głos.
-Tak ja. -rzuciłem
-Przyjaciel ze mną zerwał ,ale fajne uczucie. No Bieber mam nadzieję ,że ty też się z tym dobrze czujesz ,to tak samo miłe uczucie jak zerwanie z drugą połówką. Pierwszy raz tego doświadczam ,ale całkiem przyjemnie ,boli jak skurwysyn ,ale jest znośne. Ciężko ,ale stabilnie jak to powiada młodzież. -na jej twarzy zagościł sztuczny dość przesłodzony uśmiech.
Bolało ją to?
Czemu ją to boli?
Przecież ona woli Nicka.
A co jeśli nie woli?
Wiesz że woli bo widziałeś jak się całują.
BOŻE toczę wewnętrzny monolog jakie to żałosne. 
JA jestem żałosny. 
-Nie Madison to nie tak.
-Tak, tak masz racje. Twoje życie jest twoje ,a moje jest moje. Nie wpieprzam ci się i nie będę się trzymać naszej przyjaźni jak ostatniej deski ratunki. Biegnij do Barbary, Mandy czy innej tego wartej szmaty. 
-BARBARA to moja przyjaciółka nie obrażaj jej. Na resztę możesz mówić co chcesz.
-Aha to fajnie. 
Odwróciła się i zaczęła zmierzać w stronę wyjścia. 
Szybko wstałem i podbiegłem w jej kierunku 
-Madison.
Odwróciła się i nie podejrzewała tego co się stanie -POCAŁOWAŁEM MADISON. Poprawka PONOWNIE POCAŁOWAŁEM MADISON. Jezu ,ale ze mnie skończony frajer ,żeby całować przyjaciółkę, zajętą dziewczynę ,ale tak bardzo mnie do niej ciągnie.
-Dziś mam urodziny i tylko o jednym prezencie marzyłem. -powiedziałem.
-O czym?
-O twoim pocałunku. 
Wiedziałem ,że źle zrobiłem ,ale w końcu nie byłem sobą. Używki zrobiły swoje i dobrze mi z tym, przynajmniej miałem odwagę to zrobić ,a co najważniejsze powiedzieć.
-Wszystkiego najlepszego, pamiętałam -powiedziała Madison.
W tym momencie chciała wyjść, odwróciła się ,ale jej nie pozwoliłem.
Nie tak szybko ,dopiero co odważyłem się na tak poważny krok. Szybko zwróciłem jej twarz ku sobie. A moim oczom ukazały się jej zły, potok łez ,który chciała przede mną ukryć. Nie mogę pozwolić jej na smutek w dzień moich urodzin. Nie może płakać ,kiedy jestem pod jej dachem. JEST MOJĄ PRZYJACIÓŁKĄ i kocham ją nad życie. Nie pozwolę by jej życiem zawładną smutek. 
Przytuliłem ją jak najmocniej mogłem, chciałem dać jej schronienie w ramionach, poczucie bezpieczeństwa, miłości i ciepła na jakie zasłużyła. 
-Madiosn proszę cię nie płacz, nie pozwolę cie zranić. Nie płacz mała. 
-Jesteś skończonym frajerem. 
-Już to gdzieś słyszałem. -uśmiechnąłem się.
-I cię nie cierpię. -zaczęła płakać jeszcze bardziej. 
-A ja cię kocham. -pocałowałem ją w czoło. 
-Co ty nagle taki ckliwy Bieber. -próbowała mówić przez łzy.
-To ty tak na mnie wpływasz. Wychodzę na jakiegoś ckliwego pizdusia. 
-Bo nim jesteś. -lekko jej usta uniosły się ku górze.
-Nawet w moje urodziny nie jesteś miła oh Madlejn co z toba.
-JESZCZE RAZ CIPSIUSIU| POWIESZ NA MNIE MADLEJN.
-Madlejn? Coś nie tak? -rzuciłem z łobuzerskim uśmieszkiem












-Cipsiuś nie żyjesz.
-No weź dopiero co się urodziłem.
-Jesteś beznadziejny.
-I za to mnie kochasz. 
-Moje jest moje. Twoje jest twoje.
-Dlatego jesteś moja.
-Dobranoc Justiś. WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO WIESIU
-Dzięki Madlejn.
-BIEBER MATOLE UMRZESZ PRZYSIĘGAM.
-Oh jak zawsze uprzejma. Nawet nie wiesz jak za tym tęskniłem. 
-Weź, weź skończ bo znowu będziesz chciał mnie ślinić fuuuuuuu.
-Nie mów ,że ci się nie podobało.
-Dobranoc Justin
-Madison !
-Kolorowych snów Justin.
-Maddie !
-Aby śniły ci się aniołki
-Madis !
-Żebyś szybko usnął
-Madzik !
-Dobranoc Justin.
-MADLEJN ODPOWIEDZ MI.
-DOBRANOC JUSTIN -posłała mi buziaka i wyszła.
Jak mogła po prostu wyjść i mi nie odpowiedzieć. Nie podobało jej się? Przecież Justin jest mistrzem bajery i każda go chce. Każda chce się ze mną całować, JESTEM PIEPRZONYM IDEAŁEM....
-JUSTIN IDŹ SPAĆ MATOLE.
-Nie dopóki mi nie odpowiesz MADISON.
-Dobranoc Justin słodkich snów. -rzuciła przez zamknięte drzwi. 


____________________________________________________________

Kontakt ; @tysiaaczek


Co ten Justin :o ?
Dla wyjaśnienia w pewnym momencie pojawia się retrospekcja.
Jakieś pomysły na kolejne rozdziały? #DramaTime 
Koncepcja rozdziałów się troszkę zmieniła ,a to wszystko przez hot 21 urodziny Justina :( <tego prawdziwego>. Więc póki co możemy spodziewać się ckliwych rozdzialików. 
Wybaczcie za tą długą zwłokę ,ale nie mogłam sklecić żadnego zdania. Albo były chęci i brak weny ,albo brak chęci i wiele weny. Takie trudne życie pisarza. No ,ale jest w końcu rozdzialik teraz ja pędzę nadrobić ff ,które czytam i seriale :) 
Dobranoc dziękuję za ponad 1tys wyświetleń <3 
Jeśli chcesz być informowany o każdym dodanym rozdziale pozostaw po sobie komentarz z nazwą tt.
Zachęcam do pozostawiania po sobie komentarza.
Każdy komentarz zachęca do dalszej pracy. 



wtorek, 17 lutego 2015

#7 Age Dumb Significance -Mariah

Zachęcam do pozostawiania po sobie komentarza.
_____________________________________________

**
Jeszcze jeden dzień słuchania o mojej "podwójnej randce" ,a strzelę sobie kulkę w łeb i skończą się moje męczarnie.
Od kiedy KOCHANA ASH dowiedziała się o randce o niczym innym nie potrafi mówić. Jakby jej język i usta były jakoś specjalnie regulowane i nastawione na jeden temat -MOJEJ RANDKI ! Czy ten dzień może być dobry jeśli już JUTRO będzie ta głupia kolacja?


Jazmyn : Co tam kochana?

Jak tam sprawy z moim bratem?
Ja : NIE MA ŻADNYCH SPRAW !
SPOTYKAM SIĘ JUTRO Z NICKIEM DAJCIE MI WSZYSCY ŚWIĘTY SPOKÓJ !
Jazmyn : Aż tak Ashley porusza ten temat?
 A na marginesie JONESEM? BOŻE NIE GADAJ !! CIACHO XO
Ja : Nie potrafi się zamknąć nawet na chwile.
TAK ! Z nim ! Co w tym takiego 'OH' ??
Jazmyn : BO TO TOTALNE CIACHO
Coś cie chyba dręczy i nie chodzi o spotkania z Nickiem czy marudzenie Ash.
Co jest ?
Ja : Wszystko ok.. Jak zawsze
Jazmyn ; !!!
Ja ; ?
Jazmyn ; CHODZI O JUSTINA??
Ja : NIE ...!
Jazmyn : Wiem ,że tak..
                               
Albo tylko słyszę o Nicku ,albo tylko o Justinie... Nie rozumiem czy świat kreci się tylko w Okół nich?! Odpowiedz brzmi -NIE. 
Jest też wiele innych ciekawych osób w szkole ,ale Ash nie zadręcza mnie pytaniami o nich DLACZEGO?! Czy tylko ja muszę być tą ,która ma szanse u Nicka Jonasa? Gdyby ten chłopak interesował się też innymi dziewczynami  było by po problemie. Nie to ,że Nick jest jakiś zły bo niecały rok temu błagałam ,żeby to na mnie ukradkiem spoglądał. Mimo ,że od zawsze nie miałam problemu z chłopakami bo w końcu byłam tą. -MADISON BEER. Mogłam mieć każdego chłopaka na skinienie palcem ,ale nigdy nie potrzebowałam wykorzystywać tego jak bardzo byłam pożądana przez innych.

**

-To może panna Beer do odpowiedzi -powiedziała moja ukochana pani Frozen
-Teraz to jest pani Jones -rzucił ktoś z klasy
-Ryj ośle -syknęłam
-Zamknij twarz -rzucił Justin w mojej obronie
-Ah tyle mi wystarczy -uśmiechnęła się- Jedyneczka i do pani dyrektor
-Przecież to moja wina. Jak zawsze to tylko moja wina.
-No dobrze skoro tak nalegasz to niech idzie z tobą jeszcze Justin
-A co tym razem on złego zrobił? Panie jest jakaś chora czy chora? Dobra niech pani nie odpowiada wiem, chora ! Teraz ma pani prawo mnie wysłać do dyrektora ,dlatego sobie wychodzę -rzuciłam


**
-Madison i jak było w szkole? -dopytywała zaciekawiona mama 
-Trafiłam do dyrektorki 
-Jak to? Znowu? Maddie co tym razem?
-Jak myślisz dlaczego?! Kochana pani Frozen. Dobra ,ale nie chce o tym gadać -rzuciłam wchodząc do salonu 
-Moja kochana wnusia 
-Babcia -rzuciłam się jej na szyje
-No Madison troszeczkę się zmieniłaś 
-Boże babciu tak dawno cię nie widziałam. Mamy tyle do omówienia. -uśmiechnęłam się 
-Też tak sądzę mała. No opowiadaj jest jakiś przystojniaczek ,który się tobą interesuje? Jakiś przypał w szkole? Jakaś bójka? Nie no ,ale najbardziej interesuję mnie jakieś ciasteczko więc zacznij od słodyczek -powiedziała siadając na kanapie obok mnie 
-Mamo ! Masz prawie 60 lat ! Przestań interesować się rówieśnikami Madison. I nie podpuszczaj jej do bójek ,ani do równie głupich rzeczy jasne?! -zakomunikowała Elizabeth 
-Boże ,ale te matki są zrzędliwe dobrze ,że ja taka nie byłam... Nie wytrzymałabym z taką matką więc podziwiam cię Mads 
-Hahahah babciu 
-Mariah Taylor Beer ! Nie podpuszczaj mi córki ! 
-Dobra już dobra -rzuciła -zaraz mi opowiesz tylko przeniesiemy się do twojego pokoju -dodała szeptem bym tylko ja ją słyszała 
-Oki -odpowiedziałam również szeptem 
-Pani Elizabeth czy mógłbym dostać szklane wody -rzucił chłopak wchodząc do salony 
-A co to za słodyczek Maddie? Czemu od razu nie krzyczałaś ,że masz tak przystojnego chłopaka! Jejciu Maddie ,ale on cudowny -babcia nie mogła wyjść z zachwytu na widok Justina
-No bo babciu to nie jest -zaczęłam
-Dzień dobry jestem Justin Bieber -sięgnął po babci rękę po czym złożył na niej delikatny pocałunek -Nie jestem chłopakiem Madison -uśmiechnął się -Maddie gustuje w lepszych chłopakach ode mnie. Ja jestem tylko jej przyjacielem i tymczasowo tu mieszkam -uzupełnił 
-Tak właśnie, babciu Justin to tylko kolega -uśmiechnęłam się 
-Justin Bieber? O mateczko przenajświętsza wiedziałam ,że kto sie czubi ten się lubi. Od zawsze dokuczałeś mojej Mads, już nawet w przedszkolu, pamiętam jakby to było dziś. Przyszła zapłakana ,że jej nie lubią i ,że jakiś chłopczyk jej dokucza. Od tamtego czasu Madison starała się być idealna we wszystkim, nikt nie mógł się z nią równać. I już nie przychodziła z zapłakanymi oczkami tylko z zakrwawionymi rękami od bójek -uśmiechnęła się babcia -Tylko Bieber był w stanie wejść jej w drogę ,każdy inny został wyeliminowany. No ,ale popatrz kochanieńki gdybyś nie zaczepiał jej już w przedszkolu byłaby tylko słodziutką, niewinną i grzeczniutką Madison. Teraz ostra z niej żyleta taką Maddie właśnie ubóstwiam -uśmiechnęła się staruszka w moją stronę -Zdecydowanie ja też -uśmiechnął się patrząc mi prosto w oczy 
-Żałuję ,że sprawiłem jej tyle przykrości. Od zawsze chciałem się z nią przyjaźnić -znów się uśmiechnął 
Opuściłam wzrok czując jak Justin wywierca we mnie dziurę swoim spojrzeniem. 
-Justin kochanie woda -powiedziała mama wchodząc 
-Dziękuję bardzo ja już lepiej pójdę na górę. Miło było panią poznać -rzucił na odchodne 

-Czy ty to widziałaś? Patrzył się na ciebie tak intensywnie. Moja kochana słodyczko, chyba twój przyjaciel nie chce już być tylko przyjacielem -dodała babcia z satysfakcją 
-Niee ! -rzuciłam szybko -Babciu to jest tylko przyjaźń i koniec. Ja i Justin nie możemy być razem.
-Dlaczego? Przecież widzę te spojrzenia. Nie mów ,że nie chciałabyś takiego ciacha.
-Babciu bo ja już się z kimś spotykam
-Oh no dobre mam nadzieje ,że jest słodszy od Justina bo ci nie wybaczę. Bo na pewno przystojniejszy nie jest. Nikt nie jest przystojniejszy od BIEBERA !! 
-Sama ocenisz jak jutro po mnie przyjdzie -uśmiechnęłam się -No i masz racje staruszko ,nikt nie jest przystojniejszy od Justina -opuściłam głowę z zażenowania 

*Justin* 
Tak, zdecydowanie nie powinienem powiedzieć takich rzeczy jej babci. Ale z każdym dniem mam coraz mniej hamulców. Nie umiem się powstrzymać i w końcu wybuchnę. Muszę się jak najszybciej od niej wyprowadzić. Nie wytrzymam już mieszkania pod jednym dachem. Nawet nie wiem po co zgadzałem się na tą głupią podwójną randkę. Przecież ja tam nie wytrzymam. Powiem Barbarze , żeby to odwołała. Muszę coś wymyślić bo ja tam nie wytrzymam i zabije tego idiotę Jonesa. 
-Barbs 
-Justin? Co się stało? 
-Odwołaj tą masakrę. Wymyśl coś okres, migrena, wyjazd rodzinny cokolwiek. Ja tam po prostu nie wytrzymam. 
-Dobrze Jus wymyślę coś. Idioto zależy ci na niej... Czemu nic nie zrobisz ,żeby nie odeszła od ciebie?
-Bo z nią nie jestem?
-Wiesz ,że nie o to chodzi.
-Wyprowadzam się od niej 
-Kiedy?
-Niedługo jeszcze nie wiem
-Mam nadzieje ,że wasza przyjaźń to przetrwa
-Wiesz ,że nie... To będzie oczywisty koniec
-Oby nie 

** 
-Justiś cukiereczku powiedz mi czy ta Madison to ma jakieś przypały w szkole? Albo czy była ostatnia jakaś bójka z jej udziałem? Jestem taka ciekawa ,a ona nie ma mi kiedy opowiedzieć. To strasznie frustrujące -rzuciła Mariah
-Wie pani Maddie co chwila ląduje u dyrektorki , ale to nic wielkiego. A bójka hmm to chyba z Mischell
-O nareszcie, nie lubiłam szmaty
-Mariah wyrażaj się -rzucała mama Mads 
-Ale kiedy to prawda. Nie lubię jej i już -puściła mi oczko
-Powiedziałam ci coś na temat interesowania się rówieśnikami Madison to także tyczy się podrywania Justina ! -zakomunikowała młodsza kobieta 

-JUSTIN !! -uniosły się krzyki 
-Tak? -uniosłem pytająco brew trafiając na zdenerwowaną twarz Maddie
-Jak mogłeś! Czemu odwołałeś randkę z Barbarą! Myślisz ,że wystarczy wytłumaczcie -bo coś jej wyskoczyło. Nawet ufoludki mógłby tu przybyć i tak to nie będzie dobrą wymówką -krzyczała Mads
-Ale Madison o co ci chodzi? Barbara po prostu nie może i tyle -rzuciłem ze stoickim spokojem
-No to znajdź inną panienkę i idziesz z nami !
-Nie Madison. Nick zaprosił ciebie, my dostaliśmy zaproszenie z grzeczności. Dlatego nie mam zamiaru się wpraszać z jakąś inną laską na waszą randkę -oświadczyłem chcąc zakończyć temat
-Oh fine. I don't forget @@@ -rzuciła na odchodzę

-Justin jej chyba jest przykro -wtrąciła się staruszka 
-Ja nic na to nie poradzę. Nie będę stawał na drodze szczęściu. Sam muszę zadbać o własne 

*Madison* 
"Nie będę stawał na drodze szczęściu. Sam muszę zadbać o własne" -powtarzałam te dwa zdania jak mantrę. Usłyszałam to gdy tylko wyszłam z salonu. Ledwo doszłam do pokoju powstrzymując łzy bólu. Jaki został mi zadany. Tylko weszłam do pokoju, padłam na łóżku i nie mogłam już powstrzymać szlochu ,który zawładnął moim ciałem. Nagle chce ,żebym miała wolną rękę z Nickiem ,a dopiero co sam się wpraszał na kolacje. No dobra może nie wpraszał bo ten głupi brunet go zaprosił ,ale to nic nie zmienia !

**
-Więc umawiasz się z Nickiem? Opowiadaj jaka z niego słodyczka -uśmiechnęła się babcia
-To nic wielkiego, nie przywiązuje szczególnej uwagi to Nicka. Po prostu chce zjeść kolacje
-Justin mówił ,że to randka
-A co Justinowi do tego? Skoro się wycofał to chyba nie powinien się tym interesować
-Jesteście dość blisko, nie zaprzepaszczajcie przyjaźni przez osoby trzecie tylko się pogódźcie. Zazdrość nie może zniszczyć waszej więzi bo potem będziecie żałować
-Babciu sama już nie wiem. Lubię Justina ,ale on ostatnio ,czyli od kiedy pojawiła się Barbara, zachowuje się dziwnie. Jeśli dalej ich coś łączy to okej, co mi do tego. Ale powoli się ode mnie odsuwa ,a to boli
-Rozumiem cię Maddie w końcu przez ostatnie miesiące bardzo się zżyliście. Mimo wszystko wiem ,że uda się to wam odbudować. Nawet jeśli musiałby wyprowadzić się już niedługo
-Oby staruszeczko -uśmiechnęłam się
-Opowiadaj mi jeszcze o jakiś słodyczkach, albo lepiej zapoznaj mnie z jakimś. Już słyszałam o bójkach ,a o chłopcach wciąż cicho
-Babciuuu -uśmiechnęłam się - nie wierze,że ty nie masz 18 lat
-Mówię ci podmienili mnie w szpitalu ,ja jestem młodą laseczką. Nawet Justiś się mną interesuję bo jestem taka pociągająca
-Hahah tak babciu na pewno stara się o twój numer
-Po mu numer skoro mieszkamy pod jednym dachem? -rzuciła staruszka
-Bo taka teraz jest młodzież, te sms im tylko w głowach. To nie to samo co było w '55.
-Jezu mówisz jak moja stara uspokój się -skwitowała babcia
-Eeej to ja tu jestem ta młodsza pamiętaj
-Może i ciałem ,ale liczyć się młodość duchem -puściła mi oczko
-Idź staruszko, idź
-Ej tylko nie staruszko w '73 byłam całkiem urodziwą dziewoją -znów posłała mi swój szczery uśmiech
-No tak wtedy to się mówiło moja babcia dziewoja ,a teraz moja babcia foczunia -zaśmiałam się - A tak by the way to zrzuciłabyś tą fałdkę na brzuniu bo w legginsy się nie zmieścisz -puściłam jej oczko
-Ej jak nie staruszka to grubas! Młoda damo grabisz sobie -rzuciła
-Stara co tak oficjalnie, wystarczy Madzik czy cuś
-A żeby cię pierun
-Lofki -rzuciłam na odchodzę
-Kiski -dorzuciła

**
-Madzik powtórki"X factor" chodź pooglądamy. Pośmiejemy się z tych cieniasy -krzyczała z dołu babcia
-Już schodzę -odkrzyknęłam
Kontynuując dalej rozmowę z Nickiem
-No Madzik chyba masz tam wesoło od kiedy babcia przyjechała
-No zdecydowanie, bardzo za nią tęskniłam. Moja kochana 18 letnia staruszeczka
-Haha ty jesteś moją kochaną 18 letnią staruszeczką
-Justin się jakoś dziwnie zachowuje -wypaliłam bez namysłu -Znaczy nie nic nie ważne -chciałam uniknąć kontynuacji tematu
-Madzik dobrze wiesz ,że Justinowi troszeczkę odbija. Wiesz jaki był wcześniej.. Dokuczał ci gdy miał tylko okazje może sytuacja przyjaźni go przerosła. Ale pamiętaj ,że ja będę przy tobie zawsze
-A jeśli on już nie chce być moim przyjacielem?
-Ale Madis czemu się tak przejmujesz... Bieber nigdy nie był ważny w twoim życiu więc może nie powinnaś przejmować się jego odejściem. Jest i go nie ma, przychodzi i odchodzi, to całkiem w stylu Biebera
-Nie prawda! To w stylu Khalila ! Gdyby nie Justin byłabym codziennie niespełna rozumu... Nic o mnie tak na prawdę nie wiesz. I nie wiem czy chce iść z tobą na kolacje !! -zaczęłam krzyczeć
-Madison pamiętaj ,że dla mnie zawsze będzie najważniejsza i to się nie zmieni 
-Ta super, wiesz co muszę kończyć babcia mnie woła na dół
-No oki, papa piękna
-Mhm 

Powoli denerwuje mnie jak ktoś miesza się w moje życie. Nick bardzo wkracza w moją przestrzeń osobistą -nie podoba mi się to. Bało mało osób ma do tego prawo i na pewno Nick nie należy do tych osób. 

Fajnie ,że się mną interesuje ,ale JA już nie jestem nim zainteresowana. Nie wiem muszę zmienić do niego podejście, w innym razie będę sama do końca szkoły. Przecież zbliżają się bale wiosenne, jak mogę w tym czasie być sama...

-No Maddie dziecinko szybciej -zawołała babcia z dołu
-No przecież idę staruszko -rzuciłam

-No i kogo tam oglądamy? -spytałam przysiadając na kanapie 
-Zaraz ma być jakoś gość specjalny 
-Aaa to fajnie -dodałam z wymuszonym zainteresowaniem

-Podbił serca tylu nastoletnich fanek. Prace nad jego pierwszą debiutancką płytą nadal trwają. Przede wszystkim ten urodziwy młodzieniec musi połączyć hobby ze szkołą. Tępo jego kariery rośnie z dnia na dzień ,a przed państwem przystojniutki -JUSTIN BIEBER -wykrzyczał głos w telewizorze

A nu opadła szczęka...
Gdy tylko ujrzałam fale ciemnych blond włosów w telewizji.

-Jak się macie kochani? Dostałem zaproszenie na dzisiejszy finał. Ten program dał mi wiele możliwości ,dlatego przyjąłem z chęcią to zaproszenie. Chciałem zaśpiewać wam jedną z moich piosenek. Nosi tytuł "All That Matters".



To jasne jak gwiazdy na niebie
Potrzebuję Cię byś błyszczała w moim życiu
Nie tylko na chwilę, ale na długi, długi czas lepiej w to uwierz
Kiedykolwiek cię nie ma w mojej obecności
Czuję, jakbym tracił moje szczęście
Więc śpię świetle dziennym i czuwam całą noc
Dopóki znowu nie wrócisz oh tak, tak
Sądzisz, że jestem stronniczy
Tak bardzo, że nie mam innej

[...]

Jesteś wszystkim, co się dla mnie liczy
Nie martwię o nikogo innego
Jeśli nie ma ciebie, nie jestem sobą
Sprawiasz, że jestem spełniony
Jesteś wszystkim, co się dla mnie liczy
Czym jest królewskie łóżko bez królowej?
Nie ma "ja" w zespole
To ty mnie dopełniasz
[...]

Jesteś jedyną dziewczyną, którą widzę
Z całego mojego serca proszę, abyś uwierzyła

[...]

Zamurowało mnie te słowa tak bardzo pasowały do mojej... naszej sytuacji. To pewne dla kogo śpiewa ...
-Boziuchnu ,ale ten nasz Justiś ma głos cholercia
-Tak bardzo -poczułam ból w sercu, ogarnęła mnie fala smutku
-Czemu ja nie wiedziałam ,że on śpiewa? No Madzik grabisz sobie...
-On we wszystkim jest perfekcyjny
-Cholercia no masz racje
-Musimy sobie kupić jego płytę będziemy fankami numer jeden -rozemocjonowana staruszka puściła mi oczko
-Myślę ,że to miejsce jest już zajęte
-Madzik! Nie! Jesteśmy fankami numer jeden i koniec.
Nagle w konwersacji przeszkodził nam głos Justin w telewizorze

-To była bardzo szczególna piosenka, bliska mojej sercu. Cieszę się ,że mogłem ją w końcu wam pokazać. Tak samo cieszę się ,że została tak dobrze przyjęta. Gdyby nie pewna dziewczyna nie kontynuowałbym kariery. Chciałem już zrezygnować z tej szansy przez wiele złych przyzwyczajeń. Ale ona dała mi takiego kopniaka energii ,że nie mogłem usnąć gdy nie zagrałem jakiegoś kawałka o niej. Gdyby nie ona nie miałbym materiału na płytę. To właśnie dzięki niej umiem połączyć szkołę z hobby i problemami. Ona nieświadomie mi pomaga ,wyciąga mnie z problemów. Dzięki niej potrafię latać i wniosę się wyżej ,ale nie niżej jeśli ona mi na to nie pozwoli -jestem Ikarem ,którego ona ratuje od upadku.
-Drodzy państwo ,a przede wszystkim fani szczególnie FANKI Justina zapisujecie to co mówi bo czuję ,że takie słowa pojawiają się w jakiejś nowej piosence. A wy jesteście przy jej tworzeniu -uśmiechnął się prowadzący w stronę Justina -To może zdradzisz nam imię tej cudownej istoty ,którą ratuje cię od bolesnego upadku ,a co najważniejsze podtrzymuje twoją karierę ,którą jest tak ważna dla twoich fanów
-Nie mogę zdradzić jej imię. Jest osobą prywatną i lepiej żeby tak pozostało. Wątpię by chciała stać się tak rozchwytywaną
-No tak będziesz trzymać ją w tajemnicy ,żeby mieć jej więcej dla siebie. Ależ egoistycznie podejście -znów się uśmiechnął -Ale Justinie oczywiście życzymy ci z nią jak najwięcej szczęścia i radosnych dni
-Chciałbym aby tak było. Dziękuję kochani. Na koniec pozdrawiam mojego kochanego Madzika. Mam nadzieję ,że to ogląda.
-Czyli ma na imię Maddie oh jakie piękne imię. Zapraszam na ogłoszenie wyników tuż po reklamie 
I reklamy.. 
REKLAMY??!! 
OCIPIELI W TAKIM MOMENCIE REKLAMY??!!!

-No Madis coś czuję ,że randka z tym Nickiem jest nieaktualna. -rzuciła babcia po czym wyszła do kuchni.

"Na koniec pozdrawiam mojego kochanego Madzika" -powtarzałam w głowie to zdanie jak mantrę. O co znowu mu chodzi? Na wizji mnie pozdrawiał... Ale mnie? A może chodziło mu o kogoś innego. Dopiero co zaśpiewał miłosną balladę dla Barbary ,a potem pozdrowił mnie na wizji..Nie ją, MNIE... Nie wiem co myśleć.

Jazmyn; Widziałam!!! Nie musisz nic mówić. Ale to na pewno nie było dla Barbary. 

Skoro nie dla Barbary to dla kogo? No przecież nie dla mnie .... Nie możliwe. ZABIJE GNOJA JAK TYLKO WRÓCI DO DOMU


________________________________

Kontakt ; @tysiaaczek


Jeśli chcesz być informowany o każdym dodanym rozdziale pozostaw po sobie komentarz z nazwą tt.
Zachęcam do pozostawiania po sobie komentarza.
Każdy komentarz zachęca do dalszej pracy.