sobota, 28 lutego 2015

#8 My life is mine

Zachęcam do pozostawiania po sobie komentarza.
_____________________________________________

-Madison ślicznie dziś wyglądasz. -uśmiechnął się brunet - bardzo się cieszę ,że zgodziłaś się pójść. ze mną na tą kolację. Na prawdę to wiele dla mnie znaczy.
-Ja też się cieszę Nick. -skłamałam.
Od wystąpienia Justina w telewizji znowu nie rozmawiamy, nie wiem dlaczego. Miałam do niego tyle pytań a on zamknął się w pokoju i nie wychodził. Nie przyszedł nawet dziś do szkoły. Widziałam Barbarę miałam jej zapytać co się z nim dzieję ,ale powiedziałaby ,że to nie moja sprawa. Po za tym to Barbara miała mieć kompilację ,dlatego nie mogła wybrać się z nami na kolację -a tym czasem to Justin nie idzie do szkoły. Na prawdę chciałabym ,żeby zaczął się do mnie odzywać. Nie wiem czemu bardzo mi go brakuje...
-Madis chyba jesteś jakaś przygnębiona. Co się dzieję.
-Nic, po prostu jestem troszkę zmęczona.
-To było mówić od razu odwołałbym rezerwację.
-Nie wszystko ok, przecież daję radę.
-Dziękuję ,że się tak dla mnie poświęcasz.
-Nie ma sprawy. -wymusiłam uśmiech.
Chwile potem podali nam zamówione przez nas jedzenie oraz przynieśli schłodzonego szampana. W sumie miły gest ,ale nie robił już na mnie wrażenia. 

*Justin*

-O stary jak dawno cię nie widziałem. -uśmiechnął się.
-co już nie latasz za moją laską?
-Jaką twoją laską Khalil? -rzuciłem.
-No Madison ,a jaką.
-Ona nie jest twoja.
-Ale była, spokojnie bro. Nie psujmy naszej przyjaźni przez jakąś laskę. Po za tym jest sam widzisz jak jest poleciała do Jonesa. Mówiłem ,że zdradziecka.
-Dobra nevermind nie przyszedłem tu ,żeby poplotkować o Maddie.
-To po co? -rzucił domyślają się co miałem na myśli.
-Zgaduj.
-Za zielonym się stęskniło? Oj Bieber te laski to cię wykończą.
-Nie dawaj mi rad tylko załatw towar.
-Coś za coś przyjacielu.
-Czego chcesz ?
-Umów mnie z koleżanką Mandy.
-Victorią?
-No chyba Mandy nie ma za wielu koleżanek z takim zołzowatym podejściem. Więc pomyśl.
-Tylko tyle? Od kiedy Khalil wymaga tak mało za towar.
-Było by za prosto.
-Więc czego jeszcze chcesz.
-Mandy.
-Co Mandy?
-Musi się z nią przespać. Bo wyszedłeś ostatnio z formy.
-Nie mogę z Barbarą ,albo jakąś inną?
-Barbara mogła by cię kryć i do niczego by nie doszło. Więc odpowiedź brzmi NIE.
-Skoro aż tyle muszę zrobić to chce większą działkę.
-Spoko przyjacielu załatwione.

**

-Mandy.
-Justin? Co się stało od zerwania do mnie nie dzwonisz...
-Potrzebuję cię.
-Justin. Gdzie i o której?
-Już.
-Tam gdzie zawsze?
-Nie, przyjedź do Khalila. I weź Victorię.
-Po co mam brać tą szmatę?
-Przyjedź z nią i przestań pytać.

**

-To Victoria. A to mój kolega Khalil. -rzuciłem.
-Cześć. -rzuciła nieśmiała.
-Witam miłe panie.
-Dobra Khalil nie pieprz głupot. Zajmij się Victorią, my z Justinem wrócimy za godzinę. -rzuciła chamsko Mandy.
-Nie zapędzaj się tak Mandy. -powiedziałem.
-Przecież mamy trochę do omówienia. -odpowiedziała Mandy.

**

-Justin jak to tylko seks? 
-Po prostu nie chciałem od ciebie nic więcej, może iść.
-Jak to? Ze mną się tak nie postępuje. -zaczęła krzyczeć. 
-W związku nie narzekałaś ,gdy uprawialiśmy seks.
-Ale wtedy ze mną byłeś. BYLIŚMY PARĄ ,a teraz? Wykorzystałeś mnie..,
-Przecież nie obiecywałem ci kwiatków czy cukiereczków. Nie wspominałem nic o związku bo go nie chce.
-JESTEŚ SKOŃCZONYM DUPKIEM.
-Nawet Mischell tak nie narzekała, chyba dopiero z każdym się szmaciłaś to czemu nie ze mną? Co liczyłaś ,że znowu będziemy razem? Sorry gustuje w dziewczynach z klasą ,a ty jej nie masz.
-TY CHAMIE. -rzuciła uciekając z mieszkania. 

**

-I jak brachu? Zaliczyłeś. -rzucił Khalil ,gdy tylko zauważył mnie w wejściu.
-Oczywiście ,że tak.
-Ale co zaliczyłeś? -dopytywała ciekawa Victoria -I gdzie Mandy? 
-Chyba już tu nie przyjdzie. -stwierdziłem.
-Dlaczego? Co ty jej zrobiłeś? -podniosła głos.
-Zamknij się dobra? Nie podnoś głosu bo boli mnie głowa. Wystarczy ,że twoja psychiczna koleżanka darła tą swoją mordę. A i tak na marginesie to ciekawe towarzystwo dopiero skoro Mandy za twoimi plecami uważa cię za szmatę. Otwórz oczy i odejdź od niej bo źle na tym wychodzisz. Stoisz za nią murem ,a ona przy pierwszej lepszej okazji obrabia ci dupę.
-Ej ej Justin. Bro spokojnie. Przecież Vic nic nie zawiniła. Po prostu lubi Mandy to już nie jej wina ,że tamta jest fałszywa. -wtrącił się Khalil chcąc ratować sytuacje.
-I ty przeciwko niej? Jak możesz ,a myślałam ,że nas tak wiele łączy.  
-Nie księżniczkuj my tylko mówimy głośno prawdę. -rzuciłem. 
-CO JEJ ZROBIŁEŚ? 
-Zaliczyłem ją, Taka odpowiedź ci odpowiada? Mogę użyć wielu synonimów tego zwrotu aby było ci przyjemniej na serduszku.
-Jesteś chamem i prostakiem ,nie wiem co ona w tobie widzi...
-No co może widzieć? Jestem zajebisty więc cały świat.
-Masz zawyżone ego, a ona dalej cię kocha dupku. 
-Dobra skończ. Mam w dupie, czterech literach jak wolisz, to czy ona mnie kocha ,czy też nie. Ja jej nie kocham i nie zamierzam ponownie pakować się z związek z nią. Więc możesz jej to przekazać jeszcze raz, z pozdrowieniami ode mnie. Aaa i powiedz jej ,że pół roku temu była lepsza w te klocki chyba wybiera nieodpowiednich chłopców do ćwiczeń. -puściłem jej oczko na odchodne.
-DUPEK ! -krzyczała za mną. 

**

-Sorry stary nie chciałem ci zepsuć podrywu. 
-Dobra ona nie jest ważna, coś czułem ,że dzisiaj nie porucham. 
-W takim razie spełniłem warunek ,gdzie mój towar?
-Ah Justin ty się nie zmienisz.
-Dawaj ten towar i nie pieprz, nie przyszedłem tu po kolejne kazania tylko TOWAR. T O W A R ! Nie praw mi swoich kazań tak jak twoja panienka. Bo gdyby nie ty, to ja bym nie musiał słuchać ich jęków ,a ty byś poruchał.
-Bieber nie przekraczaj cienkiej granicy. 
-Nie interesują mnie twoje granic, dawaj ten towar. Tylko dlatego wciąż utrzymuje z tobą kontakt. Jesteś fałszywy tak jak Mandy i wiele innych osób w tej szkole.
-Miło ,że w końcu to przyznałeś ,bo i ja także nie uważam cię za przyjaciela. Przyjaciel nie kradnie ci dziewczyny ,a potem daje jej odejść.
-HAHAH ty dalej kochasz Madison? Tak ją kochasz ,że posuwałeś inne ,że ją okłamywałeś i wplątałeś ją w narkotyki, picie itp? Jesteś zwykłym debilem. Nagle ci się znowu spodobała ,kiedy ktoś inny się nią interesuję? Aha tak i to jeszcze moja wina ,że spotyka się z Nickiem... Ale wiesz co ci powiem? Fajnie się całuje tak ,całowałem ją jak jeszcze mówiła ,że cię kocham. A teraz? Teraz już chyba to uczucie przeminęło. Więc nie masz co próbować ona cię już nie kocha. WIĘC DAWAJ TEN TOWAR FRAJERZE. 

*Madison*
Udało mi się przeżyć jakoś tą kolacje, nie za bardzo chciałabym ją powtarzać. Nick odprowadził mnie do domu ,a scena przed moim domem będzie chodziła mi długo po głowie.

--------

-Dzięki Maddie za dzisiejszy wieczór. 
-Nie ma sprawy ,było bardzo miło. 
-Muszę się z tobą szczerze porozmawiać.
-Czy to aż tak ważne? 
-Wiesz ,że jesteś dla mnie bardzo ważna.
-To już to gdzieś słyszałam. -uśmiechnęłam się, podejrzewałam do czego zmierza.
-Jesteś tak ważna ,że nie umiem tego opisać słowami.
-Nie musisz mnie zapewniać o tym jak bardzo ci zależy. Nick ja ..
-Chcesz być ze mną? -wtrącił.
-Co? Nie. Nie. Znaczy co? -pytałam zaskoczona.
-Proszę cię Maddie nie rań mnie. Wiem ,że coś do mnie czujesz. 
-Nie... Nick lubię cię ,ale .... 
Przerwał mi ostatecznie ,pocałował mnie... 
Nie odwzajemniłam tego na co liczył, nie kochałam go ,nie mogłam.
-Nie Nick, nie zrozumiałeś mnie ...
-Ale Madis kocham cię. 
-Ale ja ciebie nie, nie kochałam cię nigdy. Nigdy ci tego nie obiecywałam i nie chce być twoją dziewczyną. Wybacz Nick ,ale nie odwzajemniam twoich uczuć. Moje serce jest już zajęte od dłuższego czasu.
-Jak mogłaś mnie tak zwodzić.
-AHA. 
-Madison jak mogłaś.
Nie wytrzymałam dałam mu w twarz. Jak on może mówić ,że to moja wina? Przecież nie obiecywałam mu nigdy cukiereczków, kwiatów ,a tym bardziej miłości co on pieprzy. Irytujący egoista ,że ja też tego wcześniej nie zauważyłam. Myślał ,że mnie usidli ,a gdy dostał kosza od razu górę wzięło zranione serduszko chłoptasia.... HAHA otaczają mnie idioci. 
-Nara nie chce cię więcej widzieć. -rzuciłam zamykając drzwi z wielkim hukiem przed jego nosem. 
---------

FRAJER, nawet Justin ma trochę klasy i nie zachowuję się tak dziecinnie.
Nie chce więcej widzieć tego Jonesa. Rozkwaszę mu mordę.

*Justin*
Widziałem ich.
Wydawało mi się ,że jej ,aż tak nie zależy. Najwidoczniej się myliłem.
Ten dupek do tchnął Madison -pocałował ją. Nie mogłem znieść tego widoku. Odwróciłem się i poszedłem w drugą stronę. 
Gdyby nie to ,że byłem wciąż trzeźwy podszedłbym i wydał mu cios sprawiedliwości ,ale nie mogłem... Madison go kochała, nie wyrządziłbym krzywdy temu bydlakowi NA TRZEŹWO -bardzo żałuję ,że wciąż starałem się być dobrym Justinem ,którego nie ponoszą nerwy. 
Po tym co zobaczyłem jedno wiedziałem na pewno. 
Muszę się szybko wyprowadzić ,moja osoba jest już tak nie potrzebna ,tylko wadzi. 

**

-Możemy chwile pogadać?
-O czym ty chcesz gadać? -rzuciłem oschle.
-O naszej przyjaźni ,a o czym?! 
-Po co? 
-Nie wiem bo może nie jestem ślepa i widzę ,że się ode mnie oddaliłeś? Może dlatego ,ale chyba się myliłam.
-To Nick ci już nie wystarcza ,że wciąż mnie potrzebujesz? Daj spokój Mads jestem zmęczony. -rzuciłem ,żeby skończyć już temat. 
-Jesteś skończonym frajerem! Ale wciąż jesteś moim przyjacielem kutasiarzu ,więc porozmawiaj ze mną. -zaczęła podnosić głos.
-No słucham. 
-Od dwóch tygodni mnie unikasz po czym pozdrawiasz mnie w telewizji. Bo to mnie pozdrawiałeś prawda? 
-Prawda. -uśmiechnąłem się.
Twarz tej dziewczyny, jej oczy, jej głos, jej niepewność to wszystko było idealnym połączeniem. Połączeniem ,którego pragnąłem w głębi serca. Była niepewna moich pozdrowień czy to znaczy ,że sprawiły jej wewnętrzną radość? Mam nadzieję ,bo wiele dla mnie znaczył ten występ.
-Ah co za szczęście. -odetchnęła z ulgą - W takim razie czemu się ode mnie odsuwasz? Czemu mi to robisz? Chyba uważałeś się za mojego przyjaciela?
-Madison ciężko to wytłumaczyć, po prostu potrzebuje przestrzeni tak jak ty.
-Nie pieprz Bieber.
-Madzik zaakceptuj rzeczywistość taką jaką jest. Ja się już przyzwyczaiłem i jakoś próbuje sobie z nią radzić.
-Bieber nie denerwuj mnie, TY, TY, potrzebujesz P R Z E S T R Z E N I? TY? -znowu podniosła głos.
-Tak ja. -rzuciłem
-Przyjaciel ze mną zerwał ,ale fajne uczucie. No Bieber mam nadzieję ,że ty też się z tym dobrze czujesz ,to tak samo miłe uczucie jak zerwanie z drugą połówką. Pierwszy raz tego doświadczam ,ale całkiem przyjemnie ,boli jak skurwysyn ,ale jest znośne. Ciężko ,ale stabilnie jak to powiada młodzież. -na jej twarzy zagościł sztuczny dość przesłodzony uśmiech.
Bolało ją to?
Czemu ją to boli?
Przecież ona woli Nicka.
A co jeśli nie woli?
Wiesz że woli bo widziałeś jak się całują.
BOŻE toczę wewnętrzny monolog jakie to żałosne. 
JA jestem żałosny. 
-Nie Madison to nie tak.
-Tak, tak masz racje. Twoje życie jest twoje ,a moje jest moje. Nie wpieprzam ci się i nie będę się trzymać naszej przyjaźni jak ostatniej deski ratunki. Biegnij do Barbary, Mandy czy innej tego wartej szmaty. 
-BARBARA to moja przyjaciółka nie obrażaj jej. Na resztę możesz mówić co chcesz.
-Aha to fajnie. 
Odwróciła się i zaczęła zmierzać w stronę wyjścia. 
Szybko wstałem i podbiegłem w jej kierunku 
-Madison.
Odwróciła się i nie podejrzewała tego co się stanie -POCAŁOWAŁEM MADISON. Poprawka PONOWNIE POCAŁOWAŁEM MADISON. Jezu ,ale ze mnie skończony frajer ,żeby całować przyjaciółkę, zajętą dziewczynę ,ale tak bardzo mnie do niej ciągnie.
-Dziś mam urodziny i tylko o jednym prezencie marzyłem. -powiedziałem.
-O czym?
-O twoim pocałunku. 
Wiedziałem ,że źle zrobiłem ,ale w końcu nie byłem sobą. Używki zrobiły swoje i dobrze mi z tym, przynajmniej miałem odwagę to zrobić ,a co najważniejsze powiedzieć.
-Wszystkiego najlepszego, pamiętałam -powiedziała Madison.
W tym momencie chciała wyjść, odwróciła się ,ale jej nie pozwoliłem.
Nie tak szybko ,dopiero co odważyłem się na tak poważny krok. Szybko zwróciłem jej twarz ku sobie. A moim oczom ukazały się jej zły, potok łez ,który chciała przede mną ukryć. Nie mogę pozwolić jej na smutek w dzień moich urodzin. Nie może płakać ,kiedy jestem pod jej dachem. JEST MOJĄ PRZYJACIÓŁKĄ i kocham ją nad życie. Nie pozwolę by jej życiem zawładną smutek. 
Przytuliłem ją jak najmocniej mogłem, chciałem dać jej schronienie w ramionach, poczucie bezpieczeństwa, miłości i ciepła na jakie zasłużyła. 
-Madiosn proszę cię nie płacz, nie pozwolę cie zranić. Nie płacz mała. 
-Jesteś skończonym frajerem. 
-Już to gdzieś słyszałem. -uśmiechnąłem się.
-I cię nie cierpię. -zaczęła płakać jeszcze bardziej. 
-A ja cię kocham. -pocałowałem ją w czoło. 
-Co ty nagle taki ckliwy Bieber. -próbowała mówić przez łzy.
-To ty tak na mnie wpływasz. Wychodzę na jakiegoś ckliwego pizdusia. 
-Bo nim jesteś. -lekko jej usta uniosły się ku górze.
-Nawet w moje urodziny nie jesteś miła oh Madlejn co z toba.
-JESZCZE RAZ CIPSIUSIU| POWIESZ NA MNIE MADLEJN.
-Madlejn? Coś nie tak? -rzuciłem z łobuzerskim uśmieszkiem












-Cipsiuś nie żyjesz.
-No weź dopiero co się urodziłem.
-Jesteś beznadziejny.
-I za to mnie kochasz. 
-Moje jest moje. Twoje jest twoje.
-Dlatego jesteś moja.
-Dobranoc Justiś. WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO WIESIU
-Dzięki Madlejn.
-BIEBER MATOLE UMRZESZ PRZYSIĘGAM.
-Oh jak zawsze uprzejma. Nawet nie wiesz jak za tym tęskniłem. 
-Weź, weź skończ bo znowu będziesz chciał mnie ślinić fuuuuuuu.
-Nie mów ,że ci się nie podobało.
-Dobranoc Justin
-Madison !
-Kolorowych snów Justin.
-Maddie !
-Aby śniły ci się aniołki
-Madis !
-Żebyś szybko usnął
-Madzik !
-Dobranoc Justin.
-MADLEJN ODPOWIEDZ MI.
-DOBRANOC JUSTIN -posłała mi buziaka i wyszła.
Jak mogła po prostu wyjść i mi nie odpowiedzieć. Nie podobało jej się? Przecież Justin jest mistrzem bajery i każda go chce. Każda chce się ze mną całować, JESTEM PIEPRZONYM IDEAŁEM....
-JUSTIN IDŹ SPAĆ MATOLE.
-Nie dopóki mi nie odpowiesz MADISON.
-Dobranoc Justin słodkich snów. -rzuciła przez zamknięte drzwi. 


____________________________________________________________

Kontakt ; @tysiaaczek


Co ten Justin :o ?
Dla wyjaśnienia w pewnym momencie pojawia się retrospekcja.
Jakieś pomysły na kolejne rozdziały? #DramaTime 
Koncepcja rozdziałów się troszkę zmieniła ,a to wszystko przez hot 21 urodziny Justina :( <tego prawdziwego>. Więc póki co możemy spodziewać się ckliwych rozdzialików. 
Wybaczcie za tą długą zwłokę ,ale nie mogłam sklecić żadnego zdania. Albo były chęci i brak weny ,albo brak chęci i wiele weny. Takie trudne życie pisarza. No ,ale jest w końcu rozdzialik teraz ja pędzę nadrobić ff ,które czytam i seriale :) 
Dobranoc dziękuję za ponad 1tys wyświetleń <3 
Jeśli chcesz być informowany o każdym dodanym rozdziale pozostaw po sobie komentarz z nazwą tt.
Zachęcam do pozostawiania po sobie komentarza.
Każdy komentarz zachęca do dalszej pracy. 



1 komentarz:

  1. Się postarałaś :D więc ja czekam na te ckliwe rozdzialiki :D

    OdpowiedzUsuń